Czy to pisze ja, czy to wena ma. Dziś sięgnąłem
dna... Ból na nowo pojawił się, czułem jak to rozrywa mnie. Jak przenika serce
me, jak wdziera się głębiej. Zobacz i zdębiej. Nie patrz więcej, jak mi jest
ciężej. Dlaczego to robisz, niedługo już nie wyrobisz. Nie chce mieć Cię na
sumieniu, kiedy już ulegniesz niedotlenieniu. Proszę zrób jedną rzecz, jedną
małą... Zawróć i ją weź. Nadzieje wytrzymałą. Ból zostanie, kiedy tak się
stanie. Dobij mnie bardziej, weź ją szybciej. I zostaw tak, jak jakiś biedak. Lecz
nadejdzie czas, a wtenczas odbiorę co moje. Nadzieję i wtedy przywdzieję ją w
całości, aż do nagiej kości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz